ПРАТЧЕТТ, Терри - Корона пастуха [Плоский мир 41 (2016)]
- Артикул:
- 15386878445
- Страна:
- Доставка: от 990 ₽
- Срок доставки: 12-20 дней
- В наличии: 1
- Оценка: 0
- Отзывов: 0
Характеристики
- Identyfikator produktu
- 15386878445
- Stan
- Nie wymaga renowacji
- Język
- polski
- Rok wydania
- 2016
- Waga produktu z opakowaniem jednostkowym
- 0.5 kg
- Gatunek
- fantasy
- Tytuł
- Pasterska korona
- Autor
- Terry PRATCHETTT, przełożył Piotr W. Cholewa
- Okładka
- miękka
- Liczba stron
- 240
- Szerokość produktu
- 15 cm
- Wysokość produktu
- 21 cm
- ISBN
- 9788380693463
- Wydawnictwo
- Prószyński i S-ka
- Stan opakowania
- oryginalne
- Czas wydania
- po 1950
- Oryginalność
- oryginał
Описание
Tytuł: Pasterska Korona, seria wydawnicza „Świat Dysku. Tom 41.”.
Autor: Terry PRATCHETTT, przełożył Piotr W. Cholewa.
Wydawca: Wydawnictwo Prószyński i S-ka, Warszawa 2016. 240 stron, oprawa miękka lakierowana, format 14,5x20,5 cm.
Stan dobry - ogólne podniszczenie i zabrudzenia okładki oraz środka – poza tym stan OK.
Pasterska Korona: „Głęboko w Kredzie coś się poruszyło. Sowy i lisy to wyczuwają. Tiffany także, przez swoje buty. To dawny nieprzyjaciel gromadzi siły.
To czas zakończeń i początków, starych przyjaciół i nowych, rozmycia granic i przesunięcia mocy. Teraz to Tiffany stoi pomiędzy światłem i ciemnością, dobrem i złem.
Horda elfów szykuje się do inwazji i Tiffany musi wezwać wszystkie czarownice, by stanęły przy niej.
By broniły świata. Jej świata.
Będzie rozliczenie...
- To nie jest po prostu świetna powieść o Dysku, to powieść niezwykła... Wspaniałe podsumowanie. [Kat Brown, „Daily Telegraph”]
- Ostatnia książka Terry'ego Pratchetta to pożegnanie... To książka, którą warto przeczytać dwukrotnie, raz za razem. [Christopher Stevens, „Daily Mail”]
- Terry Pratchett nigdy nie był tak dowcipny, tak bezpośredni i tak szczodry, jak w tej – swojej ostatniej – powieści ze Świata Dysku [Amanda Craig, „Guardian”]
Pasterska Korona. Prolog. Korona Z Kredy - Narodziła się w mrokach Okrągłego Morza; z początku była miękką, dryfującą istotą, niesioną tam i z powrotem przez kolejne fole. Wyrosła jej muszla, choć w tym falującym, wirującym świecie żyły wielkie stwory, które i tak w jednej chwili mogłyby ją zgnieść. Mimo to przetrwała. Jej delikatne życie mogłoby trwać tak w nieskończoność, póki by go nie przerwały niebezpieczeństwa przyboju lub inne pływające stwory - gdyby nie kałuża.
Kałuża była ciepła, położona wysoko na plaży, zasilana rzadkimi, nadlatującymi od Osi sztormami; istota żywiła się w niej stworzeniami jeszcze mniejszymi od siebie, i rosła, aż stała się królem. I pewnie stałaby się jeszcze większa, gdyby nie gorące lato, które sprawiło, że woda wyparowała.
I tak mała istota umarła, ale jej skorupka przetrwała, niosąc w sobie zalążek czegoś ostrego. Przy kolejnym przypływie fala zmyła ją w przybrzeżne wody, gdzie utknęła, przetaczając się tam i z powrotem wśród kamieni i innych pozostałości po sztormach.
Morze falowało przez wieki, aż wyschło i cofnęło się z lądu, a kolczasta muszla dawno martwej istoty zapadała się w warstwach muszli innych stworzonek, które nie przetrwały. I tam leżała, z powoli rosnącym wewnątrz ostrym jądrem, aż do dnia, kiedy znalazł ją pasterz, pilnujący swych stad na wzgórzach, które teraz nazywano Kredą.
Dziwny przedmiot przyciągnął jego wzrok, schylił się więc, uniósł go i obejrzał ze wszystkich stron. Był zaokrąglony, ale nie całkiem i pasował do wnętrza dłoni. Kształt wydawał się zbyt regularny jak na krzemień, choć miał krzemień w sercu. Powierzchnia była szara jak w kamieniu, ale z sugestią złota pod szarością. Na powierzchni wyczuwał pięć wyraźnych grzbietów w równych odstępach, niemal jak paski, sięgających od płaskiej podstawy po wierzchołek. Widział już takie rzeczy, ale ta była jakaś inna - całkiem jakby sama wskoczyła mu do ręki.
Dziwne znalezisko przetoczyło się, kiedy pasterz próbował obrócić je w dłoni, i miał wrażenie, że chce coś mu powiedzieć. To głupi pomysł, sam o tym wiedział, a jeszcze nie był na piwie, lecz ten niezwykły obiekt zdawał się wypełniać cały jego świat. Po chwili pasterz przeklął własną głupotę - ale mimo to zachował kamyk i zabrał ze sobą, by pokazać kumplom w pubie.
- - Patrzcie - powiedział. - Wygląda jak korona.
Tamci oczywiście wybuchnęli śmiechem.
- - Korona? - zawołali. - A po co ci korona? Nie jesteś żadnym królem, Danielu Obolały.
Ale pasterz zabrał swą zdobycz do domu i ostrożnie ułożył na półce w kuchni, gdzie trzymał rzeczy, które lubił.
I tam, w końcu, została zapomniana i utracona dla historii.
Ale nie dla Obolałych, którzy przekazywali ją sobie z pokolenia na pokolenie...
Terry Pratchett (1948-2015) – „Pasterska korona” to ostatnia powieść Terry’ego Pratchetta. Powstała w ostatnim roku jego życia, zanim w końcu ustąpił wobec szturmów zespołu Bensona, jaki zdiagnozowano u niego jeszcze w 2007 - w roku, kiedy napisał „Nację”. W owym czasie Terry sądził, że może mieć przed sobą niecałe dwa lata życia, i to spowodowało w jego twórczości pewien pośpiech. Pod tym względem nigdy nie był leniwy, ale teraz wszystkie zdarzenia oceniał według liczonych w czasie kosztów. Jeśli coś miało go oderwać od pisania, musiało chodzić o coś naprawdę ważnego, na przykład karmienie kur albo opieka nad jego żółwiami. Ponieważ tak wiele książek chciał jeszcze napisać.
O odporności Terry’ego, o jego determinacji, by nie poddawać się bez walki, wiele mówi fakt, że pomiędzy „Nacją” a „Pasterską koroną” napisał pięć pełnowymiarowych i bestsellerowych powieści (a także współpracował ze Stephenem Baxterem przy pięciu tomach cyklu Długiej Ziemi). Wciąż rozwijał kolejne pomysły - aż do ostatnich miesięcy życia (Już się nie dowiemy, w jaki sposób staruszkowie z „Twililght Canyons” rozwiążą zagadkę zaginionego skarbu i powstrzymają Czarnego Władcę, mimo coraz większych kłopotów z pamięcią, jakie są sekrety kryształowej groty i drapieżnych roślin w „The Dark Incontinent”, jak funkcjonariusz Feeney rozwiąże kryminalną zagadkę wśród przyzwoitych i od urodzenia uczciwych goblinów ani o czym mogła opowiedzieć druga książka o niezłomnym Maurycym, tym razem jako kocie pokładowym na statku. A to tylko kilka pomysłów, o których wiedzieli współpracownicy i rodzina).
Terry tworzył zwykle więcej niż jedną książkę równocześnie i podczas pisania odkrywał, o czym każda z nich opowiada. Zaczynał w którymś miejscu, w trakcie prący opowiadał sobie historię, spisywał te fragmenty, które widział wyraźnie, a kiedy skończył, składał wszystkie w jedną całość - jak gigantyczne literackie puzzle. Ale po złożeniu pisał nadal, dodawał pewne elementy, poprawiał fragmenty, bezustannie wygładzał i uzupełniał o łączące zdania, dorzucał jakieś przypisy czy sceny. Wydawcy musieli często niemal siłą wydzierać mu maszynopis, bo zawszę uważał, że może coś jeszcze poprawić - mimo że w tym czasie zdążył już zagłębić się w kolejnym tekście, który szarpał go za rękaw. W końcu książkę posyłano do drukarni i Terry niechętnie wypuszczał ją z rąk.
Terry już od kilku lat zastanawiał się nad kluczowymi elementami ostatniej opowieści o Tiffany Obolałej i babci Weatherwax. Zasadnicze sceny napisał, kiedy pracował jeszcze nad „Parą w ruch”, a potem przerabiał je kilkukrotnie, budując wokół nich całość „Pasterskiej korony”.
„Pasterska korona” ma początek, środek i koniec, a także wszystkie fragmenty pomiędzy - i wszystkie je napisał Terry. Ale mimo to, kiedy umierał, nadal nie była ukończona całkiem tak, jak by sobie tego życzył.
Gdyby Terry żył dłużej, z całą pewnością napisałby więcej. Są w powieści elementy, o których chcielibyśmy wiedzieć więcej. Jednak to, co dostajemy do rąk, to niezwykła książka, ostatnia książka Terry'ego, i gdybyście chcieli dowiedzieć się czegoś jeszcze, możecie to sobie wyobrazić. [Rob Wilkins; Maj 2015 Salisbury, Wielka Brytania].
- Polecam!
Стоимость доставки приблизительная. Точная стоимость доставки указывается после обработки заказа менеджером.