OBECNOŚĆ (Leszkowi KOŁAKOWSKIEMU w 60 rocznicę urodzin – Zbiór esejów) 1987
- Артикул:
- 14959617579
- Страна:
- Доставка: от 990 ₽
- Срок доставки: 12-20 дней
- В наличии: 1
- Оценка: 0
- Отзывов: 0
Характеристики
- Identyfikator produktu
- 14959617579
- Stan
- Nie wymaga renowacji
- Tytuł
- OBECNOŚĆ (Leszkowi KOŁAKOWSKIEMU w 60 rocznicę urodzin – Zbiór esejów)
- Autor
- wielu autorów
- Wydawnictwo
- Aneks
- Język
- polski
- Okładka
- miękka
- Czas wydania
- po 1950
- Rok wydania
- 1987
- Oryginalność
- oryginał
- Szerokość produktu
- 14 cm
- Wysokość produktu
- 22 cm
- Liczba stron
- 368
- ISBN
- 090660141X
- Waga produktu z opakowaniem jednostkowym
- 1 kg
- Stan opakowania
- oryginalne
Описание
Tytuł: OBECNOŚĆ (Leszkowi KOŁAKOWSKIEMU w 60 rocznicę urodzin – Zbiór esejów).
Autor: wielu autorów – patrz opis.
Wydawca: Wydawnictwo „ANEKS”, Londyn 1987, wydanie I. 368 stron, oprawa miękka lakierowana, format 14x21,5 cm.
Stan dobry - ogólne podniszczenie i zabrudzenia okładki oraz środka (podpis własnościowy na wyklejce czołowej okładki) - poza tym stan OK.
Leszek KOŁAKOWSKI – „Przemówienie na walnym nadzwyczajnym zebraniu Oddziału Warszawskiego Związku Literatów Polskich wygłoszone dnia 29 lutego 1968 r.” - Nie jest z pewnością naszym zadaniem rozjątrzanie sytuacji dość już zaognionej i również z tej racji opowiadam się za rezolucją kolegi Andrzeja KIJOWSKIEGO. Jest ona dobra, chociaż - albo może właśnie dlatego, że w powściągliwości swojej nie oddaje ona nawet w przybliżeniu rozmiarów sprzeciwu i rozgoryczenia spowodowanych przez obecne administrowanie kulturą, pełne zuniwersalizowanego strachu, niedołęstwa i nieumiejętności stosowania innych środków niż zastraszanie i presja administracyjna.
Mówiąc o konfiskacie „Dziadów” jesteśmy nieco bezradni — jaskrawa oczywistość tej sprawy obezwładnia dyskusję, jeśli nie chcemy ograniczyć się do banałów. Lecz — rzeczywiście — nic chodzi o „Dziady”. Ocena interpretacji inscenizacyjnej tego utworu nie ma wielkiego znaczenia dla dyskusji i nie zamierzam wdawać się w tę kwestię, w której brak mi kompetencji. Lecz nie ma to. powtarzam, znaczenia, czy ta interpretacja była dobra, czy zła, mniej lub bardziej wierna MICKIEWICZOWI. Istotne jest, że w ogóle, zasadniczo, władze państwowe roszczą sobie pretensje — poparte silą urzędu - do ustanawiania reguł jakiejś poprawnej interpretacji scenicznej i potępiania innych interpretacji. Trudno byśmy nie śledzili w tej pretensji powrotu do Zdanowskiej epoki. Przecież gdyby nawet profesor Pigoń - który może o sobie powiedzieć, że zna „Dziady” lepiej niż ktokolwiek na świecie - cudem dostał władzę i ogłosił pewną interpretację za jedynie poprawną i obłożył zakazem inne, byłoby to niemal równic skandaliczne, jak sytuacja obecna, wywołana przez czynniki, które nie wykazały się podobnymi kompetencjami.
Rzeczywiście jednak nie chodzi nam o „Dziady”. Chodzi o warunki istnienia kultury narodowej, która karłowacieje pod wpływem niezliczonych ciosów, chaotycznie, na oślep i w popłochu wymierzanych jej przez różne władze administracyjne. Powtarzamy i będziemy bez końca powtarzać najbanalniejsze prawdy: że życie kultury wymaga swobody i że wymaga swobodnej refleksji nad kulturą, nad jej możliwościami i wartościami. Lecz i ta refleksja jest niemożliwa, bo każda dyskusja prowadzi nieuchronnie do spraw zasadniczych, obwarowanych zakazami, bo nawet szczegółowe wartościowanie dzieł kultury jest fałszowane systematycznie przez nieprzezwyciężalne względy osobowe.
Administrowanie kulturą weszło w spiralny ruch zstępujący, który do żadnego wyjścia nie prowadzi. lecz nieuchronnie będzie pogłębiał przepaść między życiem rzeczywistym kultury a administracją, będzie w jałowej szarpaninie coraz więcej marnotrawił energii i coraz większe szkody wyrządzał wszystkim dziedzinom życia duchowego. W sytuacji, w której narosła ogromna masa nieuchronnego sprzeciwu, goryczy, zawiedzionych oczekiwań, poczucia stagnacji i beznadziejności, dowodów niekompetencji i nieudolności w kierowaniu kulturą, tłumienie wyrazów tego sprzeciwu środkami policyjnymi ma tylko ten skutek, że tworzy stały jego przyrost; mamy klasyczny, najbanalniejszy przykład dodatniego sprzężenia zwrotnego: środki mające zapobiec ujawnianiu się oporu, powiększają sumę tego oporu, o którego realnych źródłach nikt nie myśli, stwarzają więc sytuację, w której coraz większa ilość środków presji jest potrzebna i tak bez końca. Przyrodzonym biegiem rzeczy opór ten wyładowuje się, spychany z naturalnych kolein, w dowolnych, przypadkowych punktach, w wyniku czego najniewinniejsze okoliczności tracą swoją neutralność i stają się niebezpiecznymi ośrodkami zapalnymi. Rzeczywiście. teatr jest przykładem dobitnym. Doszliśmy do zawstydzającej sytuacji. kiedy cała dramaturgia światowa — od Ajschylosa przez SZEKSPIRA do IONESCO - stała się jednym zbiorem aluzji do Polski Ludowej. Spróbujmy odegrać tu cokolwiek, rozmowę KREONA z HAJMONEM z „Antygony” SOFOKLESA na temat władzy albo którąś z tyrad szekspirowskich despotów, albo jakąś scenę ze „Strachu i nędzy Trzeciej Rzeszy” BRECHTA — wszystko będzie brzmiało jak złowrogie memento lub jak pamflet wczoraj napisany przez satyryka warszawskiego, specjalistę od złośliwych aluzji. Teatry są obezwładnione, kiedy okazuje się, że nic nie jest neutralne — bo w samej rzeczy tam, gdzie trzeba nieustannie powracać do wartości najbardziej elementarnych, wszystko staje się podejrzane, jako że cała literatura światowa, cala dramaturgia i wszelka sztuka ponawiają ciągle przypomnienia o tych elementarnych wartościach. Na to nie ma rady. Idąc dalej w tym kierunku dojdziemy niechybnie do punktu, w którym najbłahsze komedyjki staną się groźnym materiałem wywrotowym. A przecież teatr jest tylko cząstką. Pomyślmy o degrengoladzie filmu polskiego, wciśniętego między strach twórców i strach zarządców. Pomyślmy o przerażającej nędzy systemu informacyjnego panującego w prasie. Pomyślmy o masie ograniczeń i szykan, które krępują polską wiedzę humanistyczną w tych wszystkich miejscach, gdzie jest ona najżywotniejsza i najbardziej społecznie niezbędna: w historii najnowszej, w socjologii, w naukach politycznych, w naukach prawnych. Pomyślmy o żałosnym ubóstwie pozornych dyskusji, w których nikt nigdy nie może powiedzieć, o co chodzi naprawdę, bo każdy temat prowadzi do bariery rzeczy zakazanych. Pomyślmy o prasie kulturalnej, której głównym zadaniem wydaje się sprawiać, by nie istniała prasa kulturalna, ponieważ partykularny monopol nie jest monopolem dla jakiejś jednej określonej idei kultury, nie prowadzi więc do żadnego. choćby „jednostronnego” czy w jednym kierunku skierowanego rozkwitu, ale sam - jako monopol właśnie - jest anty-kulturą, jest środkiem dewastacji życia duchowego, które marnieje i więdnie tam, gdzie żadna konfrontacja nie jest możliwa, gdzie więc owe ze wszystkich sił hodowane, karmione, obsypywane przywilejami i bezkarnością twory przybierają same postać karykaturalną. W życiu kulturalnym monopol nieuchronnie prowadzi do zwyrodnienia tej gałęzi, która cieszy się monopolem. Jest na to zbyt dużo przykładów i zbyt drastycznych, bym je wyliczał.
Nie przeczę, że pojawiają się w naszej twórczości dzieła wybitne, które nas cieszą. Ale niemal każda (mówię „niemal każda”, nie „każda”) dobra książka, niemal każdy wartościowy film, niemal każde wartościowe przedstawienie — jest wyrąbane w kamieniu, przy pokonywaniu opornej masy, złożonej w różnych proporcjach z biurokratycznego bezwładu, strachu, ignorancji i złośliwości.
Bezustannie, wobec każdego głosu krytyki, rozlegają się pogróżki i oceny, formułowane w kategoriach, które mają upodobnić krytykę do czynności prawem zakazanych. Bezustannie każda krytyka spotyka się z oceną (która już sama jest pogróżką), że jest antysocjalistyczna, więc wroga ustrojowi, więc oparta na zamiarze przywrócenia kapitalizmu w Polsce. Lecz nie wolno nam się poddawać temu szantażowi. W rzeczy samej, gdybyśmy uwierzyć mieli, że socjalizm może istnieć tylko w warunkach tłumienia kultury, musielibyśmy uwierzyć, że socjalizm jest niemożliwy lub może być tylko parodią własnych założeń. Jednakże nie mamy powodów do takiej ponurej oceny. Chcemy próbować jakiejś formy życia socjalistycznego, w którym zniesiony będzie nieznośny i niszczycielski stan rzeczy, kiedy to twórczość kulturalna i refleksja nad nią odczuwane są przez władzę jako permanentne zagrożenie, wymagające przeciwdziałania przemocą i zastraszaniem. Chcemy zniesienia tej sytuacji i chcemy tego w imię socjalizmu, a nie przeciw niemu.
Spis treści – patrz foto.
- Polecam!
Стоимость доставки приблизительная. Точная стоимость доставки указывается после обработки заказа менеджером.