ЛЫСЯК, Вальдемар - Республика Лжецов (САЛОН)
- Артикул:
- 13639964952
- Страна:
- Доставка: от 990 ₽
- Срок доставки: 12-20 дней
- В наличии: 1
- Оценка: 0
- Отзывов: 0
Характеристики
- Identyfikator produktu
- 13639964952
- Stan
- Nie wymaga renowacji
- Tytuł
- Rzeczpospolita kłamców Salon
- Autor
- Waldemar ŁYSIAK
- Wydawnictwo
- Wydawnictwo Nobilis
- Język
- polski
- Okładka
- twarda
- Czas wydania
- po 1950
- Rok wydania
- 2004
- Oryginalność
- oryginał
- Szerokość produktu
- 15 cm
- Wysokość produktu
- 21 cm
- Liczba stron
- 344
- ISBN
- 8391761258
- Waga produktu z opakowaniem jednostkowym
- 1 kg
- Stan opakowania
- oryginalne
Описание
Tytuł: Rzeczpospolita kłamców (SALON).
Autor: Waldemar ŁYSIAK.
Wydawca: Wydawnictwo NOBILIS – Krzysztof Sobieraj, Warszawa 2004, wydanie I. 344 strony, zdjęcia, rysunki w tekście, oprawa twarda tekturowa, lakierowana, format 15x21 cm.
Stan dobry - ogólne podniszczenie i zabrudzenia okładki oraz środka – poza tym stan OK.
“Rzeczpospolita kłamców (SALON)”. Zamiast noty edytorskiej - Zamiast noty edytorskiej chcemy dać tylko krótki cytat. Pasuje on do niejednej z książek Waldemara Łysiaka, lecz do żadnej innej jego książki tak bardzo, jak do tej, którą właśnie oddajemy w ręce Czytelników. Dziewięć lat temu amerykański (polonijny) publicysta i edytor, Józef Dudkiewicz, rzekł:
„Pisarz tak wrażliwy jak ŁYSIAK jest genialnym sejsmografem nastrojów społecznych, wydobywa i wypowiada to, co skryte jest głęboko, jeszcze nie artykułowane, niepokoi, porusza, a nawet kieruje zbiorowymi emocjami (...) W polskiej tradycji uważa się, że jeżeli naród nie może mówić własnym głosem, Bóg zsyła mu pisarza. On mówi za naród i w imieniu narodu”.
“Rzeczpospolita kłamców (SALON)”. Zakończenie - Nikt nie jest tylko dobry, i nikt nie jest tylko zły - to wiadomo. Niewiele natomiast wiadomo o przyczynach zła u ludzi, u których zło dominuje silnie nad dobrem. Trzeba by znać cały życiorys takiego człowieka, wszystkie szczegóły, i wyłowić ten jeden kluczowy szczegół. Wtedy nawet zbrodnie takiego człowieka ocenia się - nolens volens - inaczej.
Horst D., „dusiciel z Ratyzbony”, był statecznym małżonkiem, dobrym ojcem dwojga dzieci, solidnym pracownikiem zakładu malarskiego, szanowanym członkiem związku strzeleckiego, klubu kręglarskiego, klubu piłkarskiego, etc., etc., a w latach 1981-1993 udusił pięć starszych kobiet. Nie umiał wytłumaczyć dlaczego, mówił tylko: „- Wtedy znowu przestałem nad sobą panować, lub: „- I wtedy to się znowu stało...”. Powiecie: „psychol!”. Tymczasem Horsta D. przebadało wielu psychiatrów (bo sąd tudzież obrona wciąż były niezadowolone z werdyktów), i wszyscy rozkładali bezradnie ręce - „dusicielowi” w żaden sposób nie można było wlepić choroby psychicznej. Psychiatra Paul H. tłumaczył tę klęskę mówiąc, że „psychiatria nie umie takich spraw wyjaśnić Horst D. był więc zdrowym człowiekiem, który nie wiadomo czemu czasami doznawał zaćmienia vel dostawał ataku, i mordował obcą kobietę, to wszystko. Ktoś jednak wreszcie zauważył (pewien policjant) dziwną zbieżność: wszystkie kobiety duszone przez Horsta D. były w momencie swej śmierci dużo starsze niż morderca. Pierwsza ofiara miała lat 59 (on wtedy 45); ostatnia 85 lat (on wówczas 57). Nigdy nie próbował zabić kobiety, która by wyglądała jak jego rówieśnica lub jak osoba tylko trochę starsza od niego. Jeszcze raz (tym razem bardziej wnikliwie) zbadano jego życiorys. I co się okazało? Gdy miał pięć lat, jego matka uciekla ze Śląska (była Wojna, Śląsk zajmowali Rosjanie). Na dworcu w Hof porzuciła dziecko. Zwyczajnie - zostawiła w tłumie ludzi, z kartką wiszącą u szyi (imię, nazwisko, data urodzenia). Czy ktoś spośród Państwa może sobie wyobrazić traumę pięcioletniego, bezradnego szkraba, porzuconego przez matkę w obcym miejscu, które wojna zrobiła akurat piekłem? Sądzimy, źe możemy to sobie wyobrazić - ten ogrom bólu, strachu, paniki, łez i cierpienia - ale tylko się nam tak wydaje. Nie możemy - nie może nikt, prócz niego. Psychiatrzy, kiedy im o tym doniesiono, zawyrokowali: „Pamięć dziecka musi kiedyś skasować tak bolesne przeżycie, bo inaczej to dziecko nie mogłoby w ogóle żyć jako dorosły. Ale w jego dorosłym życiu mogą się zdarzyć sytuacje, że wytłumione wspomnienia powodują spontaniczny atak szału i prowadza do czynienia zła, a sprawca nie umie później objaśnić przyczyn”.
Ile razy zastanawiam się nad fenomenem dusiciela z. Warszawy. Adama M. - człowieka, co skrzywdził mój kraj jak nikł inny po 1989 roku, i który dalej krzywdzi mnóstwo inteligenckich, półinteligenckich i ćwierćinteligenckich kobiet i mężczyzn, robiąc im z mózgów brudnoróżową wodę lewactwa, „tolerancji”, „politycznej poprawności”, „postępu”, filosemityzmu, apatriotyzmu, leseferyzmu, relatywizmu moralnego itp. - zawsze sobie myślę: kto tego człowieka zostawił we wczesnym dzieciństwie samiuteńkiego na dworcu Szeol?
Mój ulubiony pisarz. A. de Saint-Exupéry, rzekł przed laty kilkudziesięciu: „Jeśli pozwolisz, by robactwo się rozmnożyło - rodzą się prawa robactwa, I rodzą się piewcy, którzy będą je wysławiać”. Tak się stało, dlatego znany brytyjski filozof, R. Scruton. powiedział przed dziesięciu laty: „Żyjemy w warunkach «totalitarnego liberalizmu», w których prawo zabrania nam zabraniać. Nasze prawo, skrajnie pobłażliwe dla czyniących zło, jest bezlitosne dla ludzi próbujących zapobiegać złu lub przeciwstawiać się złu (...) To my sami jesteśmy temu winni. Ilekroć zezwalasz, by przestępstwo nie zostało właściwie ukarane, stajesz po stronie zła (...) Musimy znowu odkryć elementarny pogląd na moralność”.
Temu służy moja książka. Służy odkrywaniu, a nie leczeniu. Nie będzie miała siły terapeutycznej, a tym bardziej siły rewolucyjnej. W latach 90-ych socjolog K. Prendecki swoistym apelem przekonywał członków i sympatyków różowego „SALONU”, że „winni obowiązkowo trzy razy dziennie brać jako lek Łysiaka, wraz z informacją, iż nie przystąpienie do tej kuracji grozi trwałym odmóżdżeniem”. Powątpiewam w aż tak radykalną moc terapeutyczną książkowych kuracji. Już lord Byron, znając nieskuteczność walki piórem przeciwko Złu i Kłamstwu, pytał:
„Had not Corvantes, in that too true tale
Of Qnixote, shown how all such efforts fali?”.
[„Czyż Cervantes, w tej swojej nazbyt prawdziwej opowieści
O don Kichocie, nie pokazał, że wszelkie takie wysiłki zawodzą”]
Czemuś więc, będąc pesymistą, podjąłem wysiłek pisania? Gdyż utożsamiłem się z pewna tezą M. Buonarroliego. Zapytany, dlaczego o rzeczy nie do wygrania trzeba bić się z największą choćby potęgą, z najsilniejszym wrogiem, ów mistrz Renesansu odparł: ,,- Ze względu na godność człowieka, choćby nie było szans sukcesu”. [Warszawa, 9. września 2004.].
Spis treści:
Zamiast noty edytorskiej;
Część I. – Wstęp czyli „ – Wkurza mnie dosłownie wszystko!”;
Część II. Salon wpływu:
- 1. Salon historyczny;
- 2. „Dzieci Satre’a”;
- 3. „Coś w mózgu”;
- 4. „SALON” PRL-u – część I. (prostytucja);
- 5. „SALON” PRL-u – część II (klika i alibi);
- 6. W stronę Satre’a;
- 7. „Opozycja koncesjonowana”;
- 8. Elitarne dziuple i centra;
Część III. Maleficus Maximus:
- 1. Zło;
- 2. Od trockizmu do KOR-u;
- 3. Piaski przydrożne;
- 4. Tajny cyrograf „świnksa”;
- 5. Przejęcie władzy;
- 6. Budowanie zrębów;
Część IV. Czterech jeźdźców „SALONU”:
- 1. Czerwony harcerz;
- 2. Genesek honorowy;
- 3. Postępowy katolik;
- 4. Święty guru;
Część V. „SALONU” grzechy główne:
- 1. Klientela;
- 2. „Polityczna poprawność”;
- 3. „Murzynek BAMBO” a sprawa polska;
- 4. „SALON” ci wszystko wybaczy…
- 5. „Caritas maior iustitia”;
- 6. Elegancka tolerancja;
- 7. Rozdźwięki wśród tolerastów;
Część VI. Dyktat kulturowy „Salonu”:
- 1. „Terroryzm intelektualny”;
- 2. „No pasaran!”;
- 3. Cenzura;
- 4. „- Panu już dziękujemy!”;
- 5. Laur Nobla daj mi luby!
- 6. Literacki geniusz „Mirek”;
- 7. Promocja, czyli „przemysł kierowania polskich Kunder”;
- 8. Desperados;
Zakończenie.
- Polecam!
Стоимость доставки приблизительная. Точная стоимость доставки указывается после обработки заказа менеджером.